Budowa trajki na garbo-golfie wlecze
się niemiłosiernie, więc przedstawię Wam trajkę, od której zaczęła się
moja 'choroba'...
W zeszłym roku wczesną wiosną, nie
mogąc zbudować
trajki samodzielnie, postanowiłem takową po prostu kupić. Nadarzyła się
okazja kupna już zarejestrowanej, choć może nie za bardzo urodziwej,
ale za to jeżdżącej i z papierami. Po próbach, dzięki pomocy kolegi mbhp i Jego zdolnościom kupieckim 'zanabyłem' za małe pieniądze swoją własną 'pięknotkę'.
Po przywiezieniu jej do domu i wypakowaniu na włościach drugiego kolegi - daro
- wspólnie z Nim doszliśmy do wniosku, że trzeba ją skrócić, wymienić
przednie zawieszenie, zrobić podest i parę drobniejszych poprawek,
których się podjął z dobrym skutkiem, by trajka wyglądała ciekawiej.
Męczyła mnie jednak jej 'nerwowość' w prowadzeniu się po drodze.
W związku z tym postanowiliśmy 'uciachać' jej główkę i nieco więcej
pochylić. Teraz 'prowadzi się' zdecydowanie lepiej, spokojniej...
Na fotce mbhp z rodzinką ujeżdża moją trajkę, jeszcze przed przeróbką 'główki'.
Po tych wszystkich zabiegach miała zostać tylko pomalowana na jedynie
słuszny czarny kolor, ale...
coś mnie podkusiło, cholera! żeby dać jej z tyłu jakiś kuferek do
schowania kasków, ubrania itp. i do przewożenia sprzętu biwakowego.
Kolega blacharz-lakiernik wywalił mi niezłe pianino... Muszę teraz
skrócić fajną pajęczynkę, którą zamiast klapy, zrobił mi Mistrzu mbhp...
Początki pracy... ramka prawie gotowa.
Po mozolnym 'tkaniu' sieć gotowa.
W przyszłym tygodniu trajka ma być ostatecznie pomalowana na kolor...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz